początkowo mieliśmy wybrać się sami do Munnaru, ale nasz host stwierdził, że skoro jest niedziela i on ma wolne to możemy pojechać razem, i zamiast nocować w Munnarze - wrócić wieczorem i spędzić jeszcze jeden wieczór i noc w Palamattam. Oczywiście ten pomysł przypadł nam jak najbardziej do gustu.
Po śniadaniu wyruszyliśmy więc w góry.... jazda autobusami to jest szał, ale jazda małym autkiem, po serpentynach, pod górę... to już są emocje nie do opisania :D
Munnar - tutaj nie ma co się za wiele rozpisywać - jest pięknie - i już!! Warte zobaczenia - bez dwóch zdań...
Warto spróbować miodu przydrożnego - kupiłam dwie flaszki (150 i 200inr), (ceny wyjściowe to 500-600inr). Miód jest z dzikich pszczół i smakuje całkiem inaczej niż nam znany miód, jest kwaskowaty i ma tysiąc smaków na raz - fajne uczucie - oczywiście o ile ktoś gustuje w takich klimatach.
A nawet jak ktoś miodu nie lubi to i tak warto się zatrzymać i zanurzyć palucha :D
Na obiadek "kalmary tempura a la Indie" wołowina i kurczak i oczywiście zimorodki :)
fajna wyprawa... na pewno wrócimy raz jeszcze, na kilka dni, żeby mieć okazję przespacerować się po górach.