Relacja z autobusu na żywo :D
Już w Badaling chcieliśmy kupić bilety na trasę Xian – Suzhou,
ale nie było już miejsc w drugiej klasie.
Próbowaliśmy jeszcze raz zanabyć te bilety w Xian, ale nadal nic.
Dlatego też wybraliśmy sypialny, nocny autobus.
Wyjechał dziś (04,07) z Xian o godzinie 14:40 i jutro rano mamy być na miejscu.
Koszt takiej przyjemności to niecałe 400rmb.
Po wypaśnym pociągu nie spodziewaliśmy się niczego złego,
ale.......
nie ma to jak niespodzianka :D:D:D
autobus nie jest już tej klasy co pociąg, nie jest nawet połowę tej klasy :D
Po pierwszym szoczku dochodzimy jednak do wniosku że tragedii nie ma.
W autobusie są trzy rzędy łóżek równoległych do okien,
dwa przy oknach po obu stronach autobusu i jeden pośrodku....
i oczywiście żebyśmy nie mieli najlepiej, mamy wersję pośrodku...
Kazz za Chinolkiem, Tatunio za Kazzem i ja za tatuniem :D
Kazz jak zwykle ma najlepiej, bo zaraz obok toalety,
drzwi do kibelka co chwila same się otwierają i Kazz trzaska nimi z niezadowoleniem,
nie wiem skąd te emocje – przynajmniej ma zajęcie ::DD i się nie nudzi.
Tatunio też ma ciekawie – dostał miejscówkę obok innego tatunia,
ale w gratisie z młodym Chinolkiem,
mały już się wyspał i teraz szaleje... tatunio martwi się jedynie o to,
żeby mały Chinolek nie narobił jakiejś zapachowej niespodziewajki w pampersika :D:D
Drugim plusem miejscówki tatunia jest to, że zaraz przed oczami ma telewizor,
teraz, po pierwszej przerwie kierowca zapodał filmik,
i ….
wszystkie oczy sąsiadów skierowane są w stronę tatunia ^^
Chinolki mogą więc pod pretekstem oglądania filmu śledzić wszystkie ruchy tatunia.
A nie ma co ukrywać – są nami bardzo zainteresowani.
Tatunio mówi, że jak ja wcześniej przysnęłam
to moja sąsiadka dokładnie i bez pośpiechu mi się przyjrzała.
Chinolki wolą obserwować „biała ludzia” z ukrycia.
Oczywiście żeby uprzyjemnić sobie podróż,
jesteśmy już po pierwszej dawce bizonówki,
kupiliśmy ją dopiero na pierwszym przystanku,
bo wcześniej jakoś nie sądziliśmy że się przyda.
Kazz oczywiście przed wyjazdem zanabył conieco,
ale podejrzewam że w tych hardkorowych warunkach
sam już wszystko po cichu pokonał :D
Jest bardzo ciekawa zasada w autobusie,
zaraz przy wejściu należy zdjąć buty,
umieścić je w foliowym worku,
i resztę trasy pokonać o bosych nóżkach.
W sumie bardzo mądre rozwiązanie,
biorąc pod uwagę deszczowość na zewnątrz,
i stan podłóg w kibelkach.
Tego autobusowego jeszcze nie testowałam,
ale myślę że Kazz coś więcej jutro nam o tym opowie.
Właśnie zapadła noc, i z każdej strony dochodzą zapachy kolacji,
chinolki uwielbiają wszelkiego rodzaju przekąski,
o zapachu kitiketu, podobnej konsystencji i identycznym kolorze...
Aha... nie pisałam jeszcze o łóżkach..
każde łóżeczko jest na miarę chinolka,
część pod głowę i plecy jest lekko podniesiona, i nie można jej opuścić,
więc nie można spać na płasko,
nogi wchodzą w taką jak by półeczkę,
która jest zarazem tą podniesioną częścią sąsiada przed nami,
myślę że cała długość łoża nie przekracza 170cm.
Tatunio złapał dobre łóżko – po pomiędzy nim, a Kazzem jest mini przejście ( do kibelka)
i w łóżku tatunia nie ma półeczki, tylko dziura, więc może wypchnąć nogi dalej.
Ja większych problemów na długość raczej nie mam,
bo i tak nie śpię na płasko,
ale podejrzewam że Kazz cierpi,
bo to jego ulubiona pozycja do chrapania....
myślę więc że dziś pośpimy w ciszy ^^
Na razie koniec relacji na żywo,
jest 20:39 czyli 6 godzin jazdy za nami,
nie jest źle … to już jedna trzecia...
o ile autobus jest punktualny :D
* * *
21:06
Kazz się ocknął i proponuje bizonówkę :D
taką cieplutką, zagrzaną kilkoma godzinami jazdy,
bez koli i z wizją małego kibelka,
który w razie komplikacji trzeba by było odwiedzać.
Rezygnujemy, poczekamy chociaż na przystanek z zimna kolą.
Kazz zawiedziony, ale przecież jest głównodowodzącym WC,
więc ma prawo nawet sam pociągnąć, w końcu pełni ważną funkcję.
za ciemno jest jednak bym mogła stwierdzić czy to czyni.
Ale na najbliższym postoju uda się to z pewnością łatwo ocenić.
* * *
6:34
już po czwartej lekko się przebudziłam,
ale jeszcze trochę udawało mi się spać,
teraz jednak koniec już tego dobrego,
bo chinolki już nie śpią,
gadają przez telefony,
i ogólnie w autobusie panuje już lekki rozgardiasz.
Kazz rzeczywiście pociągnął jednego małego bizonka w samotności,
bo mówi, że już nie dawał rady :D
Ja tam ogólnie się wyspałam,
choć nogi musiałam wyciągać poza granice mojego łóżka.
Ok 8:00
obudził się maly Chinolek,
pogrywa z tatuniem w chowanego,
robię mu kilka fotek, i mu pokazuję,
zaciesza się na maxa,
i po chwili już biega po moim łóżku :D:D
zagląda do aparatu i cieszy się że to on :D
* * *
To już chyba koniec relacji na żywo z autobusu.
Ogólna ocena tego środka transportu – OK!!
nie jest to wypas jak pociąg pierwszej klasy,
ale spokojnie można to przeżyć,
nawet bez stada bizonów.