Czasu na zwiedzanie tego miasta nie było za wiele,
a do tego pogoda zaczęła chwalić się swoimi możliwościami,
temperatura taka, jak pamiętamy z zeszłego roku,
i ta wilgotność....
lało się z nas strumieniami,
ale płyny uzupełnialiśmy regularnie :D
(browar 3RMB)
Nie zwiedziliśmy żadnego ze znanych ogrodów, bo....
wszystkie są dość wcześnie (17) zamykane :/
Pospacerowaliśmy więc w okolicach Pingjiang
bardzo fajne miejsce - deptak ciągnie się wzdłuż kanału,
knajpki, sklepiki...
wieczorem wygląda jeszcze piękniej!
Warto dodać, że na tej ulicy jest sporo hosteli,
nasz był oddalony o 2-3 przystanki autobusowe
Suzhou Watertown Hostel
fajny klimat - bo hostel znajduje się w 200letnim tradycyjnym budynku,
z dziedzińcem wewnątrz.
Same pokoje to jednak pełen ascetyzm :D - podwyższenie z drewna,
i na nim trzy materace w odległości 20-30 cm od siebie.
Stolik i krzesło... i to wszystko ^^
(pościel była)
ale nie ma co ukrywać:
trzy duża biała ludzia i trzy duża plecak...
to za dużo jak na taki pokoik...
łazienki wspólne,
jest nawet miejsce do prania.
Hostel naprawdę - bardzo bardzo skromny,
ale zdecydowanie Z KLIMATEM.
ale gdybym raz jeszcze miała wybrać sie do Suzhou,
to na pewno wybrałabym jeden z hosteli przy Pingjiang...
- tak w samym sercu kanałów :)
Z Suzhou do Szanghaju śmigneliśmy szybkim pociągiem (40RMB)
25 minut jazdy :D dłużej trwało samo kupowanie biletu,
bo kolejki dość spore.
Ale pociągi odjeżdżają co kilkanaście minut,
więc nie ma problem ^^