Dziś ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe,
do Wielkich odwiedzin Wielkiego Muru nie doszło,
wybraliśmy się na wycieczkę do odległego o 30minut jazdy autobusem miasteczka Yanqing
na chińskie święto smoczych łodzi.
**
Święto Smoczych Łodzi (chin. trad. 端午節, chin. upr. 端午节, pinyin Duānwǔjié) – najważniejsze obok Nowego Roku i Święta Środka Jesieni święto w tradycyjnym kalendarzu chińskim. Obchodzone jest piątego dnia piątego miesiąca (i to info mnie dziwi, bo byłam tam dziś :D i widziałam a mamy czerwiec). Legenda wiąże początki święta z poetą Qu Yuanem, który w 278 p.n.e. miał się rzucić w nurt rzek Miluo na znak protestu przeciwko korupcji i niesprawiedliwości władzy.
Podczas Święta Smoczych Łodzi nad drzwiami wiesza się papierowe amulety i rzuca petardy, aby odpędzić złe duchy. Tradycyjną potrawą spożywaną i składaną w ofierze na domowym ołtarzyku w tym dniu są nadziewane kulki z ryżu owinięte w liście bambusa, nazywane zongzi. Zongzi wrzucane są także do wody jako pożywienie dla duszy Qu Yuana.
Kulminacyjnym momentem święta są wielkie wyścigi smoczych łodzi. Są one długie i zakończone na dziobie głową smoka. Mieści się w nich od kilkunastu do kilkudziesięciu wioślarzy. Tempo wioślarzom nadaje odgłos bębna, a kierunek siedzący na smoczej głowie nawigator z czerwoną chorągwią.
*źródło Wikipedia
**
Zjedliśmy oczywiście tradycyjne zhongzy,
z niespodziewajką w środku,
w naszym przypadku był to suszony owocek.
Były też baozi, jakieś naleśnikopodobne wytwoty i wiele innych niezidentyfikowanych obiektów.
Niezidentyfikowanych ale jak najbardziej jadalnych :D
Na festiwalu widzieliśmy właśnie m.in jak robi się zhongzi,
łódki pływające też były,
ale niestety ich pasażerowie nie byli jakos fajnie poubierani,
do tego pogoda.... o której już wspominałam
- nie sprzyjała robieniu fotek ;(
*************************************
Kilka spostrzeżeń z dnia dzisiejszego
1. należy zawsze ZAWSZE pytać o cenę,
ja to wiem, i przestrzegam,
ale mimo ostrożności wpadka się wydarzyła,
rano w hostelu - podkreślam w HOSTELU,
w hostelu w którym mieszkamy,
zamówiłam trzy kawki...
ich cena??? nie chcecie wiedzieć :D
powiem tylko że nawet na Wrocławskim rynku kawa tyle nie kosztuje :D
2. WARTO znać ceny podstawowych produktów,
tatunio poszedł do sklepu po napół,
babka zaśpiewała mu 16rmb...
wiadomo że max to 5rmb,
w sklepach 2,5rmb...
tatunio zachował zimną krew i podaje babce 5rmb..
ona chce 6rm..
tatunio nieustępuje... i poszło za 5rmb...
3. warto rozeznać się w połączeniach autobusowych,
Na przystanku dopadli nas taxidrajwerzy i chcieli nam zaoferować pomoc w dostaniu się do Yanqing,
zaśpiewali sobie 200rmb,
ja im zaproponowałam 20rmb wiedząc że sie nie zgodzą,
ale zjechali i tak do 50rmb....
wybrałam jednak autobus...
za 2rmb za osobę ^^
ps. na fotce prezentuję wam również bezproblemowe podejście do załatwiania osobistych potrzeb w miejscach publicznych....