Wyjeżdżając do indii postanowiłam nie zabierać praktycznie żadnych kosmetyków i testowac te tutejsze.
Test 1. Olejek kokosowy. Stał w dziale odżywek do włosów i tego mi było na bank trzeba, bo nie wiem sama... czy to woda, czy klimat, ale za każdym razem w azji, robi mi się siano na głowie. Kupiliśmy więc olejek kokosowy 200ml, dwa razy filtrowany 35inr (ok. 2zł)... i może zastygać już w temp. poniżej 24 stopni.
Jako, że tutaj najcieplej nie jest to miałam raczej masło kokosowe niż olejek.... nie mogłam się doczekać co to jest, więc jak tylko wróciliśmy do pokoju otworzyłam pojemnik i nabrałam trochę do ręki... od razu się topi - megaefekt i ten zapach!!! Dziecko- ty byś sobie pewnie z tym omlety robiła (na marginesie - chyba jest jadalny, ale to stwierdzę jak spotkam go w spożywczym ). Rzuciłam się więc jak szczerbaty na suchary i natarłam włosy jeszcze przed prysznicem. Później umyłam włosy i natarłam raz jeszcze (trochę przegiełam bo rano miałam lekko przetłuszczone włosy)... ale kto normalny wciera garść olejku.... nie wiem czy powinnam spłukać czy nie, ale wszystko jest w fazie eksperymentu... następnym razem dam mniej.... poza tym wysmarowałam się tym cała :D wchłania się fantastycznie, nie jest tłusty jak oliwka i pachnie MEGA!! Wpisałam na listę zakupów do zabrania/wysłania do domu.